Nadrabiam nieobecność wczorajszą. Po prostu musiałem raz się wyspać porządnie w nocy. Musiałem. Ale Mateusz Wrocław potwierdzi, że idąc spać myślałem o blogu. Wiecie… powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie swojego życia bez niego. A pomyśleć, że mam go niecały rok. Eh… internet uzależnia na różne sposoby.

We wtorek polonistka zaczęła delikatnie mówić o próbnych maturach. Okazuje się, że moja praca baaaardzo się jej podobała, ale… ma wątpliwości czy nie za bardzo zboczyłem z tematu. Ot, moja praca jest zboczona. I powiedziała pozytywnie o tym, czego się najbardziej bałem. Bo wykorzystałem jako przykład „Janko Muzykanta”… I bałem się, że wyśmieje czy coś. A ona powiedziała, że jest bardzo pozytywnie zaskoczona tym niezwykłym przykładem i bardzo jej się podoba. To dowodzi jednak tego, że czasem można twórczym być w swoim wypracowaniu. Ale w dalszej dyskusji okazało się, że gdyby ktoś chciał np. zrealizować temat pisząc jakąś formę nietypową, np. opowiadanie albo nowelkę… To raczej nie ma szans na dobrą ocenę. Pytałem co by było, gdybym napisał trzynastozgłoskowcem… Ona nie wie.
Eh… szkolne gnioty…

Najważniejsza wiadomość dnia – zaliczyłem historię!!! 7 tematów nadrobione!!! Jestem boski, wiem :)
Jeden temat zaliczyłem na maratonie matematycznym, pozostałe właśnie we wtorek. Ciężko było. Jeden mi darował, drugi wmówiłem mu, że zaliczyłem… Więc z 7 zrobiły się tylko 4, ale te cztery musiałem zaliczyć. Poza tym umiałem wszystkie 7! I jestem z siebie dumny jak cholera :) Tym bardziej, że nie było łatwo, bo na początku nie zaliczył mi zjednoczenia Niemiec…
Ale pedał nie jest taki, co by sobie rady nie dał.

Wieczorkiem musiałem iść na uroczystość z okazji wyzwolenia miasta. No po prostu tragedia. Dramat w 3 aktach.
Ja rozumiem, że dzieci ze Szkoły Podstawowej chcą się pokazać i że ich wrażliwość jest zupełnie inna niż nasza… Ale kto im pozwolił na takiej uroczystości występować?!?! Jezu! Nigdy więcej!!! Po prostu tragedia. Oczywiście nie mogę tak napisać, bo się obrażą rodzice i same dzieci, a poza tym odezwą się stare baby, że jak ja mogę tak mówić o dzieciach i że w ogóle jestem cham i bez serca. Napisałem więc krótką wzmiankę, bez emocji, bez oceny. Nic więcej nie dało rady.

No właśnie – całe popołudnie i wieczór spędziłem na pisaniu tekstów. Napisałem chyba z 6 czy 7 i mam z głowy ten numer tygodnika. Jak to dobrze we wtorek móc odpoczywać :) Oczywiście to nieprawda, że odpoczywam, bo muszę myśleć o kolejnym wydaniu. Taka to praca. Dziś upomniałem sie o płacę. Będzie :) I umowa o pracę też będzie. No, w końcu.

W nocy pozwoliłem sobie na mały cyberseks na czacie :) Robię to coraz częściej… Eh, widzę że już naprawdę mam brak faceta i wyjazdów do pedałowni. Jest jednak nadzieja. Jeśli Pałac Młodzieży zorganizuje warsztaty dziennikarskie 1-2 kwietnia (mam wtedy rekolekcje tak przy okazji), to zostanę 2 kwietnia na noc :) A wtedy to2club znów sobie przypomni co to jest DOBRA zabawa ze mną w roli głównej ;)

We wtorek poszedłem szybko spać. Stwierdziłem, że skoro mam wstać jutro dopiero koło 9:00, to mogę raz się porządnie wyspać. I rzeczywiście wyspałem się! Po raz pierwszy od prawie 3 lat wstałem w ciągu tygodnia roboczego nie o 6:45 :))) Niesamowite uczucie :)

Dzień był jednak mniej zabawny. Na historii dostałem 1 :) Bo się pomyliłem wymieniając króli… Ale nie przejmuję się tym wcale. Bo wiem, że on wie, że ja to umiem. A poza tym zrobiłem dobre wrażenie swoją wiedzą dzień wcześniej. A wbrew pozorom – to się liczy. Na WOSie facet chciał nam sprawdzian zrobić… Zagadałem go więc o tej uroczystości na rocznicę wyzwolenia miasta, potem o religiach w Polsce… I tak nam lekcja minęła. A religie i wyznania to mój konik. Źle facet trafił ;)

Po lekcjach zaszedłem do Domu Kultury. A tu cała pedalska śmietanka. Najpierw Paweł Docent – ten, którego jakiś czas temu spotkałem w Arcadiussie. Chwilę potem Daniel J – reżyser, który kiedyś na mnie leciał, a w końcu Sebastian Z z wolontariatu… Nie, no milutko, milutko :)

A propos Sebastianów… W końcu Sebastian Sebi ma bloga od Sebastiana Łódź. Wpadnijcie na bloga i sami oceńcie, czy ładny. Ten chłopiec na fotce to mąż Sebiego. Śliczny, prawda?
I raz jeszcze wielkie podziękowania dla Sebastiana Łódź. Mam u Ciebie dług wdzięczności. ;)

Maciek Szczecin jest w szoku. Właśnie widział moje foto w stroju kobiety. Powiedział, że już nie chce nigdy więcej w życiu widzieć mnie w kiecce. No przecież aż tak źle nie wyszłam :)

Dotarło do mnie zaproszenie od starosty. Idę w piątek. Będzie dziękował za warsztaty i promowanie powiatu. Niech mnie pocałuje w odbyt! Chuj nie dał ani grosza a teraz się będzie pod to podpinał. Gdyby nie matura to ja bym mu powiedział co ja o nim myślę…
Spadam teraz na czata… Może znów jakiś cyberek? ;)

Wypowiedz się! Skomentuj!