To nie jest standardowa książka o tym, że młody chłopak odkrywa, że jest gejem i w związku z tym zaczyna się dziać akcja. Alan Cole wie, że podobają mu się faceci. Ale nie to jest najważniejsze.

I chyba to jest jedna z tych rzeczy, które podobają mi się najbardziej. Bo w sumie dość mam książek, które obracają się wokół problemu odkrywania seksualności i robienia z niej problemu numer jednej. Nie zrozumcie mnie źle: dobrze, że takie książki są i na pewno wielu osobom się one przydadzą. Ale cieszę się, że dzięki wydawnictwu YA! wychodzimy powoli z tego tematu i możemy iść dalej.

W opisie dzieła czytamy:

Przezabawna i przejmująca opowieść o dorastaniu, coming oucie i na pozór normalnej rodzinie. Któż tego nie zna? W szkole Alan Cole robi wszystko, żeby nie zniknąć w tłumie, przede wszystkim spędza mnóstwo czasu ze swoimi przyjaciółmi Zackiem i Madison. Ale w domu… W domu Alan jest tak cicho, jak tylko się da. Stara się nie podpaść bardzo surowemu ojcu, który ledwo tłumi coraz większą agresję, unika brata Nathana, który właściwie się nad nim znęca. Nie ma oparcia w matce, przeżywającej od dłuższego czasu załamanie. Pewnego dnia Nathan zmusza Alana do podjęcia wyzwania. Każdego dnia przez tydzień będzie musiał wykonać pewne niezwykle trudne zadanie. Jeśli Alan przegra, Nathan zdradzi jego sekret: Alan jest gejem i na dodatek podoba mu się kolega z klasy.

I w zasadzie streszcza to treść powieści. Tematem nie jest więc homoseksualizm, tylko relacja brat-brat, syn-matka, syn-ojciec i relacje koleżeńskie. Te zaś wydają się bardzo zróżnicowane. Wiadomo, to książka dla młodzieży, więc autor nie poświęca nie-wiadomo-ile miejsca na budowanie bardzo głębokich postaci ale są one na tyle wyraziste, że łatwo można się połapać, co się między nimi dzieje.

Najciekawszym wątkiem jest jednak relacja Alana z ojcem. Tyran, który skrywa sekret (skąd my to znamy?) i który z tego powodu nie może po prostu żyć, tylko układa całe swoje jestestwo pod ten jeden jedyny element w życiu, który mu ciąży. Jego życie zaś odbija się na reszcie rodziny – wpływa na to, jak zachowuje się brat i matka głównego bohatera. I w tych poplątanych relacjach znajduje się Alan, który na dodatek jest gejem.

Dużym plusem dla mnie jest też brak klasycznego happy endu. Nie ma wielkiej miłości, nie ma pogodzenia się wszystkich ze wszystkimi, nie ma wreszcie odetchnięcia z ulgą, że wszystko jakoś będzie. Nie, książka jest bliższa życiu i mówi: no, coś tam czasem się uda a coś jednak nie. A jednak trzeba żyć dalej. Bez względu na to, czy jest się gejem czy hetero.

Dlatego zdecydowanie – zwłaszcza młodym ludziom – polecam!

Eric Bell „Alan Cole nie jest tchórzem”
Tłumaczenie: Michał Zacharzewski
Wydawnictwo: YA!

Wypowiedz się! Skomentuj!