Razem z Kacprem pojechaliśmy do Krakowa na Marsz Równości. Ale przygodę zaczęliśmy już w piątek, zaraz po mojej prezentacji w ramach Queerowego Maja.

Najpierw odwiedził nas Miłosz. A potem była impreza szalona. Połowy z niej nie pamiętam, przyznaję się. Ale spokojnie daliśmy radę, bo przecież w sobotę Marsz Równości! Przed Marszem spotkaliśmy się z Kajetankiem i Ziemią oraz zjedliśmy posiłek, coby siły mieć.

Potem picie u nas na biforze i ostatecznie wylądowaliśmy na Szpitalnej dość późno. Stamtąd do Coconu, gdzie Patrycja Malinowska śpiewała. No a na sam koniec wpadł do mnie Dawid, z którym spędziłam miło czas.

Powrót do Warszawy był strasznie chujowy, bo chcieliśmy umrzeć. Ale daliśmy radę!

A moje fotki z Marszu Równości 2017 w Krakowie zobaczyć możecie tutaj.

Wypowiedz się! Skomentuj!