To jedna z niewielu artystek, której największe hity gra się dziś w klubach w oryginalne a nie w remiksach. Ty także znasz Donnę Summer. Nie wierzysz?

Donna Summer

Dziś, 17 maja 2017, mija dokładnie 5 lat od jej śmierci. Po 63 latach życia odeszła z powodu raka płuc. Jest jedyną artystką w historii, której udało się umieścić hit na 1 miejscu listy przebojów w każdej dekadzie od lat 70., przez 80., 90., 00. i 10.! Niech chociażby te fakty świadczą o wielkości i talencie wokalistki.

Wszystko zaczęło się w sylwestra 1948, kiedy przyszła na świat (LaDonna Andre Gaines) w Bostonie. Mieszkała w niewielkiej miejscowości na przedmieściach i byli jedną z pierwszych czarnych rodzin, które wprowadziły się w te spokojne okolice. Jak wiele wielkich wokalistek, zaczynała w kościele. Wychowana w bardzo konserwatywnej rodzinie, brała udział w próbach chóru kościelnego. Gdy po raz pierwszy zaśpiewała na mszy, okazało się, że ma głos tak piękny, że wiele osób zaczęło płakać. Donna sama wspomina, że gdy usłyszała siebie, pomyślała: „bóg chce, żebym była sławna i żebym nigdy tej sławy nie nadużywała”. Nie pomyliła się. Mając ledwo kilkanaście lat dostała propozycję wyjazdu do Niemiec na trasę z musicalem „Hair”. W ten sposób spędziła w Europie ponad 7 lat.

Wybuch sławy

Była krótko mężatką z Helmutem Summerem, po którym zostało jej – mimo rozwodu – nazwisko. Szczęście chciało, że jej życie zetknęło ją z Giorgio Morodorem. To właśnie z nim – dla żartu – nagrała piosenkę „Love To Love You Baby” (1975). Nigdy nie przypuszczała, że kawałek zostanie wydany. Sam Morodor opowiadał wiele razy, jak Donna żartowała sobie podczas nagrywania – zmieniła głos na zmysłowy i erotyczny, bawiła się świetnie podczas sesji nagraniowej. Taki kawałek nie mógł się jednak zmarnować. Został wydany i szybko stał się hitem – najpierw w Europie a potem w USA. Jedna ze współpracowniczek Summer opowiada, że „Love To Love You Baby” usłyszała na domówce u jednego z właścicieli wytwórni płytowej. Piosenka była tak fajna, że wszyscy chcieli słuchać jej w kółko. Po kilku takich powtórkach zadzwonili do Morodora (a było około 3:00 nad ranem) z pytaniem, czy nie da rady zrobić tej piosenki dłuższą. Tak powstała – wyjątkowa, przełomowa i eksperymentalna – siedemnastominutowa wersja, którą wydano w USA. Na początku obawiano się, że żadna stacja radiowa nie będzie chciała jej grać (i nie ma się co dziwić…) ale hit był tak wielki, że stało się inaczej. Tak narodziła się sława Donny Summer.

Sama Summer nie chciała być jednak kojarzona z rozerotyzowaną muzyką. Jej chrześcijańskie wartości nie pozwalały jej na to. Sparowanie jednak z Giorgio Morodorem sprawiło, że zaczęła nagrywać kolejne hity dla wytwórni Casablanca (a ta wytwórnia to już zupełnie inna, także ciekawa, historia!). Donna wydawała po dwa (!) albumy rocznie – rok po roku – a wszystkie i tak zyskiwały status to co najmniej złotej płyty w USA. W 1977 roku stała się rzecz, która na zawsze zmieniła oblicze muzyki rozrywkowej.

Piosenka, która zmieniła świat

Donna i Giorgio nagrali piosenkę zupełnie inną od dotychczasowych. Muzyka disco do tej pory opierała się na utworach, w których cienkim dźwiękom instrumentów strunowych towarzyszył mocny śpiew kobiecy. Giorgio „I Feel Love” zaczął od bitu. Dodał bas, uderzenia i syntezator, który wówczas był „instrumentem przyszłości”. Dopiero na sam koniec dodał wokal Donny. Tak powstała piosenka, która uważana jest za moment przełomowy w historii muzyki elektronicznej i tanecznej. (Np. „Slant Magazine” w 2006 roku umieścił „I Feel Love” na pierwszym miejscu listy przebojów „100 Greatest Dance Songs”. A „The Guardian” w 2011 umieścił piosenkę w zestawieniu 50 najważniejszych wydarzeń w historii muzyki tanecznej, ogłaszając ją zarazem „pierwszą, która w pełni wykorzystała potencjał elektroniki, usuwając z muzyki disco orkiestrację na rzecz hipnotyzującej precyzji maszyny”.)

Wszystko szło więc jak z płatka – do czasu. Depresja, próba samobójcza – to efekty sławy, na którą nikt nie przygotował wokalistki. Wytwórnia płytowa coraz mocniej ingerowała w jej życie prywatne, próbując podtrzymać niepasujący jej wizerunek seks-divy. Aż do 1980, kiedy Donna skłócona z Casablanca Records pozwała wytwórnię i zerwała z nią współpracę. Lata 80. to także zmierzch ery disco i sama Summer zwróciła się ku muzyce nowofalowej i r’n’b. Wydawała kolejne albumy – najpierw z Geffen Records a potem z Atlantic Records. Każda z nich – choć inna, była sukcesem. W 1989 roku wydała album „Another Place and Time”, z której pochodził jednej z ostatnich największych jej przebojów – „This Time I Know It’s for Real”.

Donna Summer

W połowie lat 80. XX wieku stała się gwiazdą skandalu. Donna miała rzekomo powiedzieć, że AIDS jest bożą karą nałożoną na gejów za ich niemoralne i grzeszne zachowania. Gwiazda zaprzeczyła, by kiedykolwiek powiedziała takie słowa. Wytwórnie płytowe jednak, podobnie jak stacje radiowe, odwróciły się wówczas od niej. Przestano prezentować jej piosenki a część jej fanów na zawsze odwróciła się od niej. W wywiadzie dla gejowskiego „The Advocate” w 1989 powtórzyła, że nigdy nie wypowiedziała tych słów. Kilka lat później, gdy magazyn „New York” przedrukował te oskarżenia, Donna podała gazetę do sądu. Sprawa zakończyła się polubownie poza salą sądową i nie ujawniono warunków porozumienia.

Ostatni studyjny album „Crayons” ukazał się w 2008 roku. Został bardzo dobrze przyjęty dzięki swojemu dużemu zróżnicowaniu muzycznemu. W 2010 roku wydała piosenkę „To Paris With Love”, która uplasowała się dość wysoko na listach przebojów. W latach 2011-2012 zmagała się ze swoją chorobą ale pojawiała się na gościnnych występach w telewizji i nie tylko. Zmarła 17 maja 2012 na raka płuc. Pośmiertnie została uhonorowana miejscem w Akademii Sław Rock and Rolla.

Donna Summer w 2008
Donna Summer w 2008

Niewiele jest artystek tak ważnych w historii muzyki jak Donna Summer. Jej wkład w historyczne zmiany, jakie zaszły w całym gatunku muzycznym jest nie do przecenienia. To, jak wraz z Morodorem nagrała „I Fell Love” sprawia, że dziś słuchamy muzyki takiej, jakiej słuchamy. Elementy zmiany zapoczątkowanej wówczas przez nią słyszalne są dziś m.in. w techno, house i w zasadzie całym segmencie muzyki EDM.

W pięć lat po jej śmierci, zarówno „I Fell Love” jak i „Love To Love You Baby” brzmią tak samo dobrze, jak gdyby Donna Summer nagrała je współcześnie dla nas. Dzięki, Donno!


Korzystałam m.in. z:

Wypowiedz się! Skomentuj!