Wyjazd do Łodzi był motywowany udziałem w spotkaniu organizacji LGBTQIA. Ale był także okazją do imprezowania!

Wynajęliśmy z Bonkiem pokój w hotelu Savoy. Ja przed jego przybyciem spotkałam się jeszcze z dawno niewidzianymi znajomymi. No a potem była już impreza. Po prostu. Najpierw wpadł do nas Kajetanek a potem do Narraganset się przenieśliśmy. Przyznaję, że było naprawdę pusto. Dosłownie wręcz w którymś momencie. Ale ceny, jak zwykle, pozytywnie mnie zaskoczyły. Więc jakoś wieczór nam minął.

Następny dzień to już spotkanie poważne, więc śmiechu było mniej. Pracy za to więcej. No i jedzenie z Michauke i Agatą, którzy do Łodzi tego dnia na studia przyjechali. Ostatecznie wróciłam ostatnim pociągiem do Warszawy.

Wypowiedz się! Skomentuj!