Do Wrocławia przybyłam już w piątek pod wieczór. Nie mogłam więc darować sobie tego dnia imprezy! Wszak jest ona moim życiem.

Do HaH Wrocław dotarłam z Hubertem, który wcześniej odwiedził mnie w hotelu na małą rozgrzewkę. Miło było znów go spotkać i mieć okazję pogadać, powspominać. No i poplotkować, oczywiście.

W klubie zaś impreza udana. Widać, że to nie jest ten wieczór, kiedy jest „na maxa”, ale było bardzo sympatycznie.

Wypowiedz się! Skomentuj!