tumblr_o5bseacwcc1qa4l1ko4_12802Jedno z wielu podobnych do siebie zdjęć, niewyróżniające się znacznie od całej reszty poza małym szczegółem – burzą komentarzy pisanych przez grono zbulwersowanych osób. A to wszystko, przez widoczne na fotografii włosy.

Mateusz Sierpowski

Włosy niezwykłe, bo rosnące pod pachami. Teraz zostały wystawione na światło dzienne. Ba, zaprezentowane na facebookowym profilu pewnej dziewczyny. Włosy, których, zdaniem większości, powinno tam nie być. A jeżeli już się pojawią, zgolenie ich chwilę po wydostaniu się ponad granicę naskórka to jedyne dobre wyjście z sytuacji.

Przekonanie o potrzebie gładkości skóry pod pachami, szczególnie w przypadku ciał kobiet, jest na tyle silne, że nawet drobne odbiegnięcie od kanonu budzi skrajne emocje, które wyrażają się w nienawistnym ataku lub ironicznych komentarzach. Również osoby, na co dzień określające się jako postępowe, którym prawo do wolności w podejmowaniu decyzji o własnym ciele zdaje się być bliskie, w podobnej sytuacji udowadniają, jak powierzchowne było wszystko, co deklarowały jeszcze przed momentem. Akceptowanie przez nie samodzielnych wyborów innych ludzi kończy się w momencie, kiedy decydują się oni na zostawienie włosów pod pachami, na nogach, wargach, rękach czy w okolicach intymnych. Czyli we wszystkich miejscach, których powszechny przekaz medialny i kulturowy pozbawił choćby jednego włoska, po raz kolejny zawłaszczając w ten sposób ciało kobiety. To kolejny przykład skutecznego ograniczania zdolności do jej samostanowienia o sobie. Tym razem jednak patriarchat uderzył w tak niepozorne na pierwszy rzut oka wytwory naskórka.

Argumenty obrońców i obrończyń gładkiej skóry zahaczają o kwestie związane z higieną i estetyką. Wygląda to, jakby czuły_li się zobowiązani_ne do obrony przestrzeni publicznej przed rzekomym brzydkim zapachem związanym z nieogolonymi pachami czy „odrażającym” widokiem kobiecej łydki obfitującej w wyrastające z niej włosy. Fakt, że środki higieny pozwalają pozbyć się przykrych zapachów, nie ma dla nich znaczenia. Bezwartościowe wydaje im się również prawo do dowolnego kreowania własnego wizerunku między innymi przez wpływanie na długość czy obecność włosów na skórze. Próbując utrzymać władzę nad kobiecym ciałem, desperacko sięgają po nieracjonalne argumenty.

Równocześnie osoby podlegają presji, jaką jest potrzeba ciągłego kontrolowania swojego ciała.  Żadna jego część, poza podeszwami stóp, wargami i wnętrzem dłoni nie jest łysa. Włosy mogą różnić się długością, grubością czy barwą, ale nadal stanowią nieodłączną część ludzkiej skóry. Kultura, w której przyszło nam żyć, zakłada, że naturalnie piękne ciało tak naprawdę od owej naturalności ucieka. Tworzy się wówczas pewien „idealny”, a tak naprawdę syntetyczny model, który spędza sen z oczu niejednej osoby.hairy-legs2-610x895

Nie pozostaje to bez wpływu na współczesną gospodarkę. Przeciętna kobieta żyjąca w Stanach Zjednoczonych w ciągu swojego życia jakieś 10 tysięcy dolarów przeznacza na depilację. Za kult gładkiej skóry, rozpowszechniany już od 1915 roku, kiedy miesięcznik Harper’s Bazaar oficjalnie nakłonił do depilowania ciała, w głównej mierze odpowiedzialny jest rynek produkujący środki do usuwania owłosienia. Przynosząc niewyobrażalnie duże zyski, intensyfikuje swoją działalność, a przez to coraz bardziej utrwala pospolite przekonanie, że usuwanie włosów to konieczność (oczywiście poza tymi, które pojawiają się na głowie).

Również z tego powodu owłosione ciało stało się jednym z wyznaczników współczesnej męskości (choć jego znaczenie ulega coraz większej redukcji). Niewydepilowane nogi czy pachy nadal budzą w większości męskie skojarzenia, stąd też zauważenie ich u kobiety powodować może dość silne zdezorientowanie. Widzi się bowiem ciało, które nie wygląda w sposób, jaki oczekuje od niego norma, która klasyfikuje osoby na kobiety i mężczyzn, obdarzonych_one określonymi cechami. To binarne postrzegane okazuje się być tutaj niewystarczającym narzędziem poznania. Wówczas konfrontacja z taką osobą powoduje nienawistny atak w jej kierunku – typową reakcję w sytuacji, gdy jedna ze stron traci grunt pod nogami. Fakt, że obiektem agresji jest kobieta dodatkowo ułatwia swoistą napaść, ponieważ w patriarchalnym dyskursie jej ciało można bez większych problemów kontrolować, krytykować, a ją samą poniżyć i odebrać prawo do decydowania o samej sobie. Jakakolwiek racjonalna analiza zawodzi i wszystko sprowadza się do pierwotnych instynktów.

Na nic zatem przekonanie o tym, że człowiek w stosunku do innych istot odznacza się zauważalną wyjątkowością, jeżeli nie potrafi on zaakceptować wyborów drugiej osoby. Podstawą jest możliwość podjęcia decyzji – chcę się depilować lub nie – i jej swobodnego wprowadzenia w życie. Ciągłe rozpowszechnienie podobizn osób wpisujących się w obowiązujący model piękna czy bezpośrednie utwierdzanie drugiej strony w przekonaniu, że niedepilowanie się skutkować będzie społecznym ostracyzmem lub przynajmniej ochłodzeniem stosunków z daną osobą jest na tyle pospolite, że niezwykle istotne jest choćby jedno zdjęcie, które pewna dziewczyna wrzuci na portal społecznościowy, a razem z nim ogłosi światu banalny, choć, jak się okazuje, nie aż tak oczywisty apel: Ludzie mają włosy!

Wypowiedz się! Skomentuj!
BRACIA S – wyobraźmy sobie, że dwie osoby, które mają krytyczny stosunek do otaczającej ich rzeczywistości, zaczynają działać społecznie. Pójdźmy dalej - niech te dwie osoby będą parą osiemnastolatków. Żeby lekko podkolorować, będą nimi bracia bliźniacy. Niech mają na imię Patryk i Mateusz. A co, jeśli to wszystko okaże się prawdą? Poznajcie Braci S i ich punkt widzenia.