Sobota się rozwinęła w sposób zaskakujący w sumie. Nie spodziewałam się, że spędzę jej początek z Luke’iem na przykład. A jednak. Najpierw spontanicznie stwierdził, że idzie ze mną w noc a potem okazało się, że musi McD zjeść. Zjadł. Małą wódeczkę wypiliśmy (jak na studentkę przystało!) i poszliśmy do Blok Baru.

Tam: sala barowa zapchana, sala taneczna – luźniejsza. Nie mogłam się napić za bardzo ale i też nie chciałam. Poskakałam chwilkę ale Luke’owi się humor zepsuł. No więc po czasie jakimś zebraliśmy się. On pojechał do domu a ja do Glamiku. Spotkałam, jak zawsze, dużo znajomych. I, co mnie zaskoczyło, trochę się jednak napiłam! Niby jeden-dwa-osiem szotów ale jednak momentu po powrocie do domu nie pamiętam.

Ciekawie.

Wypowiedz się! Skomentuj!