Nałaziłam się. Ale jakoś takie mam przekonanie, że Poznań znam strasznie słabo. Więc trzeba to nadrobić! Kilka godzin włóczyłam się więc po ulicach miasta, delektując się nim i z lekka poznając. To ciekawe doświadczenie.

Oczywiście, zaskoczył mnie widok młodzieży tłoczącej się przez Blueberry Bar (tak to się nazywało?) około 20:30. Bardzo wcześnie a ludzi sporo. Plus część już tak najebana, że nie była w stanie wejść. Fakt, że to ostatnie dni ferii zimowych, więc może to jest powodem :) Ale samo w sobie – fascynujące.

Muszę częściej wpadać do Poznania, zdecydowanie.

Wypowiedz się! Skomentuj!