Spędziliśmy miłe popołudnie/wieczór na warszawskiej starówce. Tam jarmark świąteczny (który dziwnie wygląda bez śniegu, ale to inna sprawa), na którym napiłam się grzanego wina a Luke zjadł lody i pączka. Tak, lody i pączka.

Potem odwiózł mnie na bifor do Michauke i Agatauke.

Wypowiedz się! Skomentuj!