Zaplanowaliśmy to dawno temu. Więc pojechaliśmy do Krakowa na sobotnią noc. Impreza okazała się lepsza niż przypuszczałam! Najpierw bifor w mieszkaniu znajomego, którego akurat w Krakowie nie było a potem… no, Cocon. Wiadomo.

Impreza bardzo udana. Muzycznie doskonała momentami. Znajomi barmani zrobili mi dobrze. Ale na szczęście udało mi się szczęśliwie dotrzeć na pociąg powrotny o 6:11. I bezpiecznie wróciłam do Warszawy.

Wypowiedz się! Skomentuj!