Najpierw wpadłam do Blok Baru, bo house’y miały być. I były ale jednak nie do końca takie, jak lubię. Więc bawiłam się ale bez rewelacji. Jakoś tak nie mogłam się wczuć w tej royal house i minimalowy house. To nie mój ulubiony typ. Widziałam też ładnego chłopca, który – wydawało mi się tak przez jakiś czas – chyba chciał mnie zaczepić. Ale nie zaczepił.

Potem do Glamiku. W sumie miało być na chwilkę a do domu wróciłam jakoś koło 7:00… Więc było ok ale bez szaleństwa. To najważniejsze, bo szaleństwa ostatnio za dużo mam.

Wypowiedz się! Skomentuj!