Wymyśliłam i wreszcie to zrobiłam. Pojechałam do klubu na rowerze! Same plusy – zdrowo, oszczędnie i mam pewność, że nie będę pić alkoholu (wszak Miesiąc Bez Alkoholu nadal trwa!). Bawiłam się fajnie. Jakiś koncert był, ale przegapiłam cały, bo siedziałam w drugiej sali i zabawiałam gości przy barze. Czyli jak zwykle.
Wychodząc, spotkałam Michasia, który miał być trzeźwy… ale nie był. A szkoda, bo w ten sposób mnie znów rozczarował. Do domku bezpiecznie na rowerze :)

Wypowiedz się! Skomentuj!