Na wybory, jak zwykle, z Michałem. Oczywiście, pani nie
ogarniała, że mogę mieć inny adres w dowodzie niż mam
w rejestrze wyborców. Nie mogła też zrozumieć, że nie
podpiszę poświadczenia odbioru karty do głosowania,
jeśli mi jej najpierw nie wyda. Oddałam nieważny
głos. Nie dla żartu (choć przy okazji pośmiać się
można) ale dlatego, że nie ma kandydatur, które
chciałabym wesprzeć. I niech nikt nie wmawia
mi bzdur na temat „mniejszego zła”. Mniejsze
zło to oddanie głosu nieważnego. Nie ma dla
mnie też znaczenia, czy wygra jeden biały,
heteroseksualny, konserwatywny polityk
wspierany przez dużą partię czy też ten
drugi biały, heteroseksualny polityk
konserwatywny wspierany przez
drugą dużą partię. Obaj są dla
mnie złem tak samo dużym.

Wypowiedz się! Skomentuj!