Ale tylko w zasadzie, bo na właściwy after musiałoby się
to jednak dziać o nieco innej porze. No w każdym razie
wróciliśmy z urodzin Pasiastej na Ochotę do Marcinka
i Anatola na zachwalaną zupę rybną. Rzeczywiście
była pyszna. Ale jako że rybka lubi pływać, to
dalej piliśmy wódkę. Aż stwierdziłam, że do
domu czas trafić. Michał jednak został.

Wypowiedz się! Skomentuj!