Mimo generalnego zmęczenia już imprezowaniem ale i
nic-nie-robieniem od 23 grudnia, poszłam na finał tego
długiego weekendu w poniedziałek najpierw na bifor
u Gacka, a potem do Glamiku. Bifor był jednym z
najśmieszniejszych, jakie się wydarzyły. To, jak
się tam wszyscy pośmiali i jaki dobry miałam z
moją przyjaciółką flow, to nie do opisania.
Tak więc uchachana pobawiłam się w
Glamiku a potem wracałam miejską
komunikacją, w której trochę mi
się spać zdarzyło. I znów nie
wiem czemu nie taxi?!

Adasiowi wstyd, że jest w Glamiku

Maciej chroni swoją prywatność

Wypowiedz się! Skomentuj!