Marszałek tegoż Parlamentu postawił sobie na początku kadencji
za cel „sprawne przeprowadzenie obrad”. Sprawność ta ma tu
polegać na tym, że nie ma znaczenia co ma do powiedzenia
osoba na mównicy – liczy się czas. Dlatego ustawia budzik
i gdy po ustalonym czasie zadzwoni, koniec. Szkoda, bo
te 2 min, które mi łaskawie dano, okazały się być za
krótkie, by skomentować 60-stronicowe roczne
sprawozdanie z działalności centralnych władz
samorządu na UW. Jasne, poszło sprawnie
a że zabrakło w tym merytoryki – kogo
to obchodzi… Tym bardziej, że na to
posiedzenie trzymałam przez rok
program wyborczy, żeby teraz
jak zwykle zestawić go z tym,
co się działo przez rok. Ale
widać to nie ma znaczenia.

Wypowiedz się! Skomentuj!