Nie widziałam adaptacji pierwszej części Lubiewa. Nie wstydzę się tego. Czytałam książkę, musi wystarczyć. Na szczęście drga część luźno tylko wiąże się z pierwszą. Bohaterki te same, miejsce w zasadzie też. I nostalgia. Ona jest w tym dziele najważniejsza. Miałam okazję obejrzeć występ w warszawskim Teatrze IMKA. W roli Patrycji i Lukrecji występują wrocławski aktor Janusz Marchwiński i Paweł Sanakiewicz z krakowskiego Teatru Bagatela. Na scenie pojawia się też Teresa Stokowska-Pawłowicz, Sylwester Piechura i Dominik Nowak.
Choć, jak wiecie, za starymi ciotami nie przepadam, to te teatralne mnie rozczuliły. Bo ich historie są tak naprawdę opowieściami o tęsknocie za młodością, za stabilnością, za przewidywalnością, za PRLem, za utraconym czasem. W tym sensie mają w zasadzie charakter uniwersalny. Któż z nas nie tęskni za czasami szkoły podstawowej, gdy jedynym zmartwieniem było to, z czym zrobiła nam kanapkę na drugie śniadanie mama? To właśnie tymi emocjami dzielą się z nami Patrycja i Lukrecja. W tym sensie możemy się z nimi utożsamiać. A, uwierzcie mi, sprawienie, bym utożsamiała się ze starym pedałem, jest nie lada wyzwaniem.

Wypowiedz się! Skomentuj!