Nie mam fotek z wczoraj, więc...
Nie mam fotek z wczoraj, więc...

Minionego wieczoru grupa ok. 6 zamaskowanych mężczyzn wpadła do mojego mieszkania i zaatakowała mnie i moich gości. [Na końcu uzupełnienie]

Wszystko wydarzyło się około godziny 00:30. W Melinie przebywało wówczas kilka, może kilkanaście osób. W środku trwała impreza, będąca połączeniem Spotkania Gejów Nastoletnich #5 i 1000 Miłości. Było sympatycznie, jak zawsze. Goście przychodzili i wychodzili, czasem musieli wyskoczyć do sklepu po więcej softów albo alkoholu – normalka. Dlatego też nie zdziwiło mnie, że ktoś zadzwonił do drzwi o tej porze. Wyjrzałam na zewnątrz (nie mam wizjera w drzwiach, musiałam je otworzyć) a tam stał młody, szczupły, niewysoki chłopiec. Nie wiedziałam czy to kolejna osoba na Spotkanie Gejów Nastoletnich czy co… On zapytał czy może wejść na imprezę. To mnie nieco zdziwiło, więc po wymianie 2-3 zdań powiedziałam, że nie. I gdy chciałam już zamykać drzwi, stało się.

Z końca korytarza zaczęli biec w naszą stronę młodzi ludzie, owinięci na twarzy szalikami. Próbowałam zamknąć drzwi, ale podczas szarpaniny któryś w nich mnie skutecznie popchnął i upadłam w mieszkaniu. Wtedy wtargnęli do środka i rzucili się do bicia. W pierwszej kolejności spadły mi okulary, więc nie mogłam za wiele zrobić. Kilka osób schowało się w pokoju i zamknęło drzwi. Jedna osoba była w toalecie. Michał spał w swoim pokoju, do którego wejście było zastawione, więc te miejsca były bezpieczne. Atakowali w korytarzu i w kuchni. Jedyne, co wydawało mi się racjonale, zważywszy na ich przewagę w sile, było odwrócenie się tyłem i osłanianie w ten sposób twarzy. Stałam więc tak, trzymając rozpostarte ramiona i zbierałam kolejne ciosy. Nawet nie wiem, w którym momencie straciłam kolczyki. Niewiele mówili. Jedynie coś w stylu „Co jest, kurwa?!” albo „Macie pedały”.

Całość trwała może 20, może 30 sekund. Potem wybiegli. Najbardziej oberwał nastolatek, który chyba jakoś szczególnie próbował odpowiedzieć na ten atak. Druga w kolejności byłam ja. Pojawiła się krew z nosa, mam lekko opuchniętą lewą część twarzy. No i boli mnie w kilku miejscach. Najważniejsze, że nikomu nie stało się nic poważnego.

Od razu wezwałam policję. Przyjechali dość szybko. Opowiedziałam, co się stało. Panowie wykazali się zrozumieniem i sprawnie załatwiali sprawę. O swoich spostrzeżeniach opowiedział im też Kubutek, który rozpoznał w jednym z napastników chłopca, którego widział w trakcie wcześniejszego wychodzenia z Meliny do sklepu nocnego. Policja na Ochocie rozpoczęła poszukiwania, które jednak skończyły się na niczym. Dziś złożę oficjalne zawiadomienie na komendzie. W ten sposób zacznie się formalne postępowanie. Będą mogli m.in. zdobyć nagrania z kamer umieszczonych w bloku. Wczoraj nie mogłam tego zgłosić z racji tego, że nie byłam trzeźwa. Na szczęście, co zauważył sam funkcjonariusz, przekazując informacje do centrali, byliśmy tylko lekko pod wpływem.

Co zrobiliśmy po całym zajściu? No, po pierwsze opatrzyłam się i pomogliśmy nastolatkowi. A potem wróciliśmy do imprezowania. Choć widziałam, że chłopcy obecni w mieszkaniu są lekko przestraszeni, starałam się ich przekonać, że nie ma się czym martwić. Poszli, uciekli, już ich nie ma.

Oczywiście, że cała sprawa jest traumatycznym przeżyciem. I nie dziwię się, że się zdenerwowali wszyscy. Ale musimy pamiętać o jednej rzeczy. To był atak na tle homofobicznym i jako taki nie może nas wystraszyć. Nie możemy przestać się bawić ani być sobą. „Being queer is not about being private. It’s about being public.” Więc nie możemy się wystraszyć. Nie możemy się poddać strachowi i chować. Co to, to nie.

Oczywiście, chcę żeby moi goście mieli świadomość co do jednego. Nie spocznę, dopóki nie zapewnię im całkowitego bezpieczeństwa w Melinie. Kiedy przeszkadzali wam chłopcy stojący w wejściu do bloku i zaczepiający słownie niektórych z Was. Już ich nie ma i nie będzie. Tak samo zajmę się tą sprawą. Chcę, żebyście mieli świadomość, że bezpieczeństwo jest dla mnie priorytetem. I że nie możemy się dać zastraszyć. Fizycznie nikomu w zasadzie nic się nie stało. To znaczy są jakieś obrażenia, ale lekkie. Takie, po których za tydzień nie będzie śladu. To nie był – tak mi się wydaje – atak, który rzeczywiście miał na celu zrobienie nam krzywdy. To był, jak sądzę, atak mający na celu zastraszenie nas. I dlatego nie możemy się dać wystraszyć.

Dlatego poszliśmy na imprezę jak gdyby nigdy nic. Dlatego jechaliśmy autobusem nocnym a nie taksówkami. Dlatego bawiliśmy się dalej. Dlatego niedługo znów się spotkamy w Melinie na kolejnej imprezie.

Dziękuję wszystkim, którzy okazali mi wsparcie i pocieszali, wysłuchali.

(Z cyklu: jakby tego było mało… Gdy wracałam z imprezy do domu i sobie przysypiałam nieco w tramwaju, ktoś mi ukradł telefon… Eh, masz ci los. 8 lutego 2013 to nie był mój dzień.)

***

Małe uzupełnienie.
Sprawę zgłosiłam już na policję. Wybrałam się tam w niedzielę rano. Początkowo planowałem pójść w sobotę, ale nie miałem nastroju na to… Więc niedziela. Pozytywne zaskoczenie numer 1: bardzo krótko czekałam aż ktoś do mnie zejdzie i się mną zajmie. Pamiętam, że gdy jakiś czas temu zgłaszałam kradzież telefonu, to czekałam bardzo długo. A innym razem, gdy zaatakowano mnie i Damiana.be podczas wsiadania do taksówki, oczekiwanie było tak długie, że ostatecznie nie zgłosiliśmy sprawy…
No więc tym razem poszło szybko. Pan młodszy aspirant zaprowadził mnie do pokoju, gdzie spisał moje zeznania. Oczywiście, poinformowałam go, że moimi gośćmi byli homoseksualiści zaś ja sama jestem transpłciowa. I muszę pochwalić pana młodszego aspiranta. Przyjął to na chłodno, bez słowa komentarza, bez dosłownie mrugnięcia okiem. Po prostu wpisał do protokołu. I starał się bardzo, podczas zadawania pytań z tą kwestią związanych być bardzo delikatny. I udało mi się, był bardzo taktowny. Myślę, że warto o tym mówić – pokazywać dobre wzorce. No, okej, zrobił błąd w słowie „transpłciową” (napisał *transpłuciową*), ale to można wybaczyć. Nawet nie poprawiłam później, bo nie chciałam, żeby mu się przykro zrobiło. Starał się i ja to doceniam. Podpowiedziałam, że jest monitoring. Podpowiedziałam, że powodem ataku może być homofobia (użyłam innych słów, na wszelki wypadek). I pan młodszy aspirant wszystko spisał ładnie.
Całe składanie zeznać trwało trochę czasu. Tym bardziej, że potem jeszcze zgłosiłam – jako osobne zawiadomienie – że podejrzewam motorniczego tramwaju numer 9 o kradzież mojej komórki nad ranem. Więc musiał to też spisać, przekazać mi mnóstwo oświadczeń, pouczeń i informacji na temat moich praw jako pokrzywdzonego.
A na koniec pan technik fotograf zrobił zdjęcia moim obrażeniom. W sensie, że twarzy głównie. Wiedziałam, że dobrze robię, idąc bez makijażu!
Teraz sprawa toczy się dalej. W sensie, że czekam max 30 dni na decyzję o wszczęciu postępowania lub też o odmowie wszczęcia. Naprawdę liczę na to, że chociaż niektórych z nich uda się pociągnąć do odpowiedzialności. A jeśli nawet nie pociągnąć, to chociaż utrudnić im życie przez jakieś przesłuchania i tym podobne. Będę Was informować jakby co.
Raz jeszcze powtarzam: zawsze zgłaszajcie takie rzeczy. Nigdy się nie obawiajcie. Ja wiem, że nie zawsze policjanci są tak wrażliwi jak mój pan młodszy aspirant, ale nie szkodzi. Pamiętajcie, że każda komenda wojewódzka i komenda główna mają pełnomocników komendantów ds. praw człowieka, których celem jest m.in. zajmowanie się tym, żeby funkcjonariusze i funkcjonariuszki potrafili_ły się zachować właściwie przy pokrzywdzonej osobie zgłaszającej przestępstwo.
A najgorzej, że trochę mnie boli. Bardziej niż dotychczas. Zgaduję, że jakiś obrzęk mógł się pojawić. Jutro idę do lekarza. Na wszelki wypadek. Bo ciężko mi się ruszać i boli mnie przy oddychaniu głębokim. Czyli niedobrze.

Małe uzupełnienie.

Sprawę zgłosiłam już na policję. Wybrałam się tam w niedzielę rano. Początkowo planowałem pójść w sobotę, ale nie miałem nastroju na to… Więc niedziela. Pozytywne zaskoczenie numer 1: bardzo krótko czekałam aż ktoś do mnie zejdzie i się mną zajmie. Pamiętam, że gdy jakiś czas temu zgłaszałam kradzież telefonu, to czekałam bardzo długo. A innym razem, gdy zaatakowano mnie i Damiana.be podczas wsiadania do taksówki, oczekiwanie było tak długie, że ostatecznie nie zgłosiliśmy sprawy…No więc tym razem poszło szybko. Pan młodszy aspirant zaprowadził mnie do pokoju, gdzie spisał moje zeznania. Oczywiście, poinformowałam go, że moimi gośćmi byli homoseksualiści zaś ja sama jestem transpłciowa. I muszę pochwalić pana młodszego aspiranta. Przyjął to na chłodno, bez słowa komentarza, bez dosłownie mrugnięcia okiem. Po prostu wpisał do protokołu. I starał się bardzo, podczas zadawania pytań z tą kwestią związanych być bardzo delikatny. I udało mi się, był bardzo taktowny. Myślę, że warto o tym mówić – pokazywać dobre wzorce. No, okej, zrobił błąd w słowie „transpłciową” (napisał *transpłuciową*), ale to można wybaczyć. Nawet nie poprawiłam później, bo nie chciałam, żeby mu się przykro zrobiło. Starał się i ja to doceniam. Podpowiedziałam, że jest monitoring. Podpowiedziałam, że powodem ataku może być homofobia (użyłam innych słów, na wszelki wypadek). I pan młodszy aspirant wszystko spisał ładnie.Całe składanie zeznać trwało trochę czasu. Tym bardziej, że potem jeszcze zgłosiłam – jako osobne zawiadomienie – że podejrzewam motorniczego tramwaju numer 9 o kradzież mojej komórki nad ranem. Więc musiał to też spisać, przekazać mi mnóstwo oświadczeń, pouczeń i informacji na temat moich praw jako pokrzywdzonego.A na koniec pan technik fotograf zrobił zdjęcia moim obrażeniom. W sensie, że twarzy głównie. Wiedziałam, że dobrze robię, idąc bez makijażu!

Teraz sprawa toczy się dalej. W sensie, że czekam max 30 dni na decyzję o wszczęciu postępowania lub też o odmowie wszczęcia. Naprawdę liczę na to, że chociaż niektórych z nich uda się pociągnąć do odpowiedzialności. A jeśli nawet nie pociągnąć, to chociaż utrudnić im życie przez jakieś przesłuchania i tym podobne. Będę Was informować jakby co.

Raz jeszcze powtarzam: zawsze zgłaszajcie takie rzeczy. Nigdy się nie obawiajcie. Ja wiem, że nie zawsze policjanci są tak wrażliwi jak mój pan młodszy aspirant, ale nie szkodzi. Pamiętajcie, że każda komenda wojewódzka i komenda główna mają pełnomocników komendantów ds. praw człowieka, których celem jest m.in. zajmowanie się tym, żeby funkcjonariusze i funkcjonariuszki potrafili_ły się zachować właściwie przy pokrzywdzonej osobie zgłaszającej przestępstwo.

A najgorzej, że trochę mnie boli. Bardziej niż dotychczas. Zgaduję, że jakiś obrzęk mógł się pojawić. Jutro idę do lekarza. Na wszelki wypadek. Bo ciężko mi się ruszać i boli mnie przy oddychaniu głębokim. Czyli niedobrze.

Wypowiedz się! Skomentuj!