Nie miałam jej prowadzić. Ale wyszło tak, że
awaryjnie i na szybko spadło to na mnie. A
więc nie było opcji, zgodziłam się. Tylko
jeden problem się pojawił – nagle sobie
zdałam sprawę, że to trzeba będzie po
angielsku zrobić… Niemniej, udało
się i kasa na dom dziecka zebrana
więc happy end się pojawił. Nie
wiem jeszcze ile zebraliśmy,
ale nie jest tak źle :) No
a potem była wigilia,
na której zostać
nie mogłam.

Wypowiedz się! Skomentuj!