Miało być fajne spotkanie redakcji, bo wino przyniosłem
i ptasie mleczko. A Karol doniósł jeszcze trochę wina.
I proces grupowy się rozpoczął… i nie mógł się tak
jakoś skończyć. Nie dość, że o 22.00 z UW
znów wychodzę, to jeszcze poszliśmy tak
w części do Bistro. Na wódkę. Całą.
A potem na jeszcze trochę. I się
skończyło tak, że u mnie jeden
z członków redakcji rzygał a
potem spał na podłodze :)

Zaczęło się spokojnie, od
wina integracyjnego

Potem w Bistro…

…było już inaczej
Wypowiedz się! Skomentuj!