Radość mała, bo ani to pierwszy ani jakoś szczególnie
wyczekany. Ot, udało się im od sierpnia (!) nareszcie
zrobić. A że kiedyś odebrać go muszę, to wpadałam
do Pani Wiesi i odebrałam. Co śmieszne, po raz
pierwszy widziałam moją teczkę z podaniami :)
I możecie mi wierzyć lub nie, ale ona istnieje.
A Pani Wiesia, szukając jakiś moich starych
papierów stwierdziła: „dużo tutaj tego jest,
bo pan zawsze dużo podań pisał.” :)

Wypowiedz się! Skomentuj!