Nic nie zapowiadało, że dojdzie do tak gorszących scen. Byłam mężem
zaufania na jednych wyborach do samorządu studentów UW. I okej.
W trakcie liczenia głosów, wyszłam sobie na posiedzenie Komisji
Wyborczej Doktorantów UW. Zaczęła się jatka. Krzyki, wrzask,
pisk, bieganie, przepychanie, siłowanie, drzwi wyrwanie… Tak
więc niewesoło. Dzisiaj możemy się z tego śmiać, ale cała
sytuacja dla mnie była przerażająca i odrażająca. Moim
zdaniem to ostateczny dowód na degenerację ludzi,
którzy tworzą te najwyższe organy Samorządu
Doktorantów na Uniwersytecie Warszawskim.

Wybory w Instytucie Nauk Politycznych UW

Liczenie głosów

Wyrwany kawałek ściany czy czegoś
po awanturze w Samorządzie Doktorantów
(fot. nie moja, ale nie wiem czyja…)

Wypowiedz się! Skomentuj!