Warszawa, 20 sierpnia 2010 – W przededniu ostatecznego zamknięcia klubu Utopia przy Jasnej 1, portal innastrona.pl publikuje tekst Jej Perfekcyjności poświęcony temu miejscu. Trans stara się w nim oddać to, co jej zdaniem stanowi o specyfice tego miejsca.

Krótki felieton ma charakter wspomnieniowy. Trans analizuje w nim zwięźle na czym polegał fenomen klubu przy Jasnej 1, czym różnił się on od innych gejowskich lokali w Polsce oraz jak moment jego pojawienia się współdecydował o jego sukcesie.

– Większość gejów w Polsce nigdy w Utopii nie była, to jasne – powiedziała trans. – Dla nich między innymi chciałem napisać ten tekst. Bo po najbliższej sobocie już nie będą mieli takiej okazji. Utopia ostatecznie zamknie swoje drzwi przy Jasnej 1.

Zamknięcie klubu zostało odroczone o dwa tygodnie. Dzięki interwencji właścicieli, udało się po imprezie zamykającej klub dwa tygodnie temu ogłosić organizację czterech dodatkowych imprez przy Jasnej 1. Jutrzejsza będzie zatem ostatnią w historii. Utopia przenieść się ma wkrótce do nowej lokalizacji.


Tekst JP na stronie głównej innastrona.pl


Tak wygląda tekst na stronie

/PAP/

[more]

Duma utopijek

Utopia zawsze wzbudzała skrajne emocje. Przez jednych uwielbiana, przez innych znienawidzona. W najbliższą sobotę klub z Jasnej 1 zniknie z mapy gejowskich lokali w Polsce. Wkrótce jednak powróci, najpewniej znów wzbudzając skrajne uczucia.

Osobiście uważam, że to sukces. Najgorsze kluby to te, które pozostawiają swoich gości obojętnymi. To na przykład zasadnicza różnica między nieistniejącym już warszawskim Barbie Barem a powstałym w jego miejscu Discrete. Wewnątrz niewiele się zmieniło, lokalizacja pozostała ta sama… a jednak Barbie budziło emocje, a Discrete nie za bardzo. I dlatego zupełnie inaczej te miejsca zapiszą się w historii Warszawy klubowej. Zaryzykuję stwierdzenie, że tylko jeden z nich pozostawi po sobie ślad, wspomnienie. Ale wracając do tematu…

Selekcja zmieniła

Utopia, bez wątpienia także zostawi po sobie trwały ślad. Klub, który powstał w 2001 roku absolutnie zmienił klubowe życie stolicy. To jeden z pierwszych bowiem lokali, który wprowadził tak ostrą selekcję, z której zresztą zawsze był dumny. Oczywiście, Piekarnia zrobiła to przed Jasną 1, ale to właśnie selekcjonerzy tych dwóch klubów utworzyli swoje „szkoły” w tej dziedzinie. Kulturalna i grzeczna selekcja w Piekarni contra one-man show w Utopii. To od nich uczyli się potem ci, którzy stanęli na bramkach w innych stołecznych (a pewno i nie tylko) klubach. No i darmowy wstęp. Przy Jasnej 1 nigdy nie trzeba było płacić za wejście. Choćby w środku występowały największe i najważniejsze gwiazdy muzyczne świata (po polskim koncercie Madonny, jej dj rozkręcał przy Jasnej 1 genialną imprezę!), wstęp zawsze był darmowy. To zresztą dość mocno wyróżnia Warszawę na tle innych miast europejskich. Ilość klubów, do których wstęp nic nie kosztuje jest wręcz przytłaczająca. Ale „modę” tę od początku wspierał i lansował klub z Jasnej 1.

Utopia to jednak przede wszystkim muzyka. To właśnie tutaj swój pierwszy raz w Polsce miało kilkanaście największych gwiazd muzyki klubowej. Żeby wspomnieć choćby Davida Guettę, Joachima Garaud, Antoine Clamaran, Shapeshifters, Stonebridge, Jerry Ropero, Chris Willis, Katherine Ellis, Tara McDonald, Kathy Brown, Tom Novy i wiele, wiele innych. Jasna 1 była zresztą jednym z niewielu klubów, do których artyści zgłaszali się sami. Specyficzny styl, jaki wypracowany został przez djów-rezydentów tego miejsca w zasadzie nieznacznie zmienił się przez te 9 lat. Warszawskie kluby przeżyły w tym czasie zmasowany atak hip-hopu, potem długi okres rządów electro. A Utopia opierała się im stanowczo. I chyba za tę stałość i atmosferę radości, jaką niesie ze sobą grany tam house i overkitch, wiele osób to miejsce pokochało. A sami rezydenci stali się marką rozpoznawalną w Polsce – dj Moondeck, dj Tennessee, dj Nobis czy dj Hugo, by wspomnieć tylko czworo.

Trafiła w modę

Utopia trafiła także w dobry moment. Na świecie panowała bowiem wówczas moda na gejowskość. Na posiadanie przyjaciela-geja, na pokazywanie się w miejscach gejowskich, na bycie gay-friendly. Dlatego tak licznie przybywały na Jasną 1 polscy celebryci i polskie celebrytki. O kilku takich odwiedzinach było nawet głośno w mediach. To jednak, uwierzcie, tylko wierzchołek góry lodowej. Gwiazdy stały się na tyle częstymi bywalcami klubu, że dziś ich obecność w zasadzie nikogo tam nie dziwi i nie wzbudza zainteresowania pozostałych gości. I chyba też dlatego z chęcią się tam bawią. Przy tym wszystkim Utopia nigdy nie była klubem gejowskim podobnym do innych. Występy drag queen zdarzały się tu wyjątkowo rzadko a jeśli już, to były to sprowadzane z zagranicy gwiazdy Europy Zachodniej czy obu Ameryk. Bardzo gejowskim (ale i stosunkowo krótkim) akcentem były cykl imprez The Greatest Polish Divas, podczas którego Irena Jarocka, Krystyna Frąckowiak czy też Krystyna Prońko pokazywały, że jeszcze potrafią dać czadu i porwać młodą publikę. Nie było też nigdy – jak to ma miejsce w innych klubach – darkroomu.

Utopia mogła się nie podobać tym, którzy lubią bawić się w ciemnościach. To miejsce zawsze dobrze oświetlone, pozwalające widzieć twarze innych w trakcie zabawy. Mógł klub nie odpowiadać też tym, którzy lubią wypić bardzo dużo i szaleć na parkiecie. Takie osoby bowiem często były po prostu wyprowadzane przez ochronę, jeśli uniemożliwiały pozostałym zabawę lub stawały się dla innych pewnym zagrożeniem. Klasyczna muzyka house wymaga bowiem nieco innego rodzaju zabawy. No i mógł nie odpowiadać ten klub tym, którzy są za inkluzyjnością. Już sam fakt, że posiadał selekcję przy wejściu oraz VIP-room dla wybranych odstraszał pewną światopoglądową grupę ludzi od zabawy przy Jasnej 1. Niektórzy z zasady po prostu omijali to miejsce szerokim łukiem.

Utopijki są dumne

Utopii zarzucano wiele. Że zadziera nosa, że jej klubowicze uważają się za nie-wiadomo-co, że buduje niepotrzebne podziały w środowisku, że jest za droga, że jej barmani są puszczalscy, że zamiast się bawić, ludzie tam obserwują i oceniają się nawzajem… i wiele, wiele innych rzeczy. Najłatwiej, ma się rozumieć, przychodziło to ocenianie tym, którzy nigdy w niej nie byli. Nie chcę mówić, że to źle. Wręcz przeciwnie – każdy ma prawo do swojej oceny. Wszystkie jednak te przesądy mijają z czasem – wystarczyło wejść do różowego utopijnego świata, by przekonać się, które z nich są prawdą a które się z nią mijają. Z czasem, bo początkowo każdy czuje się tutaj obco, nieswojo. Obowiązujące tutaj nieformalne zasady, obyczaje, hierarchie są bardzo skomplikowane i dopiero ich poznanie pozwala poczuć się przy Jasnej 1 swobodnie. Na ten temat zresztą napisano i opublikowano pracę naukową. To chyba zresztą też wyróżnia to miejsce na tle pozostałych klubów (nie tylko gejowskich) w Polsce – nie ma chyba innych takich, o których powstałyby monograficzne rozprawy.

Utopia, przez ponad 100 miesięcy działania, ponad 6600 godzin grania muzyki stała się ważnym miejscem na klubowej mapie Warszawy, Polski a może i Europy Środkowo-Wschodniej. W najbliższą sobotę odbędzie się w niej ostatnia impreza. Choć koniec wydarzeń ogłoszono już dwa tygodnie temu, właścicielom klubu udało się wynegocjować w ostatniej chwili przedłużenie terminu likwidacji klubu. Afterowe imprezy po zamknięciu Jasnej 1 są dla wszystkich utopijek, jak zwykło się (dawniej pogardliwie, dziś z dumą) nazywać bywalców klubu, okazją do pożegnania miejsca, które przez wiele lat stanowiło pewnik w ich życiu. Średni czas świetności miejsc tego typu w Warszawie to około 18 miesięcy, po których blask i splendor zazwyczaj gasną. Dlatego też Utopia jest fenomenem. I dlatego też wiele osób, instytucji i miejsc będzie chciało skorzystać z momentu, jaki zjawi się po ostatnim zamknięciu drzwi klubu w najbliższą niedzielę rano. Niech próbują, takie prawo wolnego rynku. Utopia jednak odrodzić się ma w nowym miejscu – jeszcze lepsza, jeszcze bardziej wyrazista, jeszcze mocniejsza. I można mieć pewność co do jednego: jej wierni bywalcy na pewno do następnej lokalizacji przeniosą się szybko, mając jednak w pamięci na zawsze to wszystko, co wydarzyło się przez blisko 9 lat przy Jasnej 1.

Utopia nie była miejscem idealnych – takich bowiem nie ma. Myślenie, że jest inaczej można uznać za dość… utopijne. Dążyła jednak zawsze do tego, by osiągnąć pewien rodzaj wyrafinowania i – za przeproszeniem – perfekcji. I dlatego zapisała się na kartach historii Warszawy i Polski. I dlatego warto w takim krótkim i marnym tekście jak ten przypomnieć o tym, co się w niej wydarzyło.

Tekst pochodzi z innastrona.pl

Wypowiedz się! Skomentuj!